Pamiętasz?
Wepchnąłeś moje ciało w błoto
zamieniłeś moją głowę w kamień
połamałeś mi skrzydła
Pamiętasz?
Zakląłeś me członki w wężowe sploty
zapomniałeś o mym istnieniu
Ha! Głupcze! Zapomniałeś o mnie!
Tysiące słońc przeminęło
odkąd zacząłem pełznąć w swej krwi
miriady lat musiałem czekać
na ten piękny dzień zapłaty
Mówię językiem wszystkich oszukanych
podejdź, posmakuj pięści skrzywdzonych przez ciebie
oto czas nadszedł, teraz stoję wyprostowany
poznaj Adwokata naznaczonych grzechem
Jakże śmiesz oszuście nazywać siebie bogiem?
Teraz łzami milionów wypalę twoje oko
Odkrywam Jedyną Prawdę budzę Jedyną Siłę
bom jest Najwyższym Aniołem
Tym Który Niesie Światło
Ukrzyżowałem kwiat. Czerwoną różę. Więdnie cały rok i zakwita tylko w jeden dzień. Dzień, który będzie moimi narodzinami dla wszystkich światów, których nie znam. Które mnie oczekują, bombardując światłem gwiazd, siekąc mrozem i oplatając językami deszczu. Umrę kiedy zakwitnie róża.
Brama jest wielka. Sięga niebios. I piekieł.
Pierwszy krok jest trudny. Chwiejny i niepewny. Pijany nowym doświadczeniem.
Brama jest wielka, lecz wystarcza lekkie pchnięcie i demony ze snów stają się moją tarczą, moim orężem. Anioł stróż zawstydzony zapada się w kaptur nocy. Czarne lustra odbijają po stokroć każde nieme tchnienie moich myśli. Niepewna nadzieja staje się rozkazem.
Dla mnie korona? Tak, dla mnie! Zasługuję na tron i berło, i płaszcz tkany krwią, bo z krwi złożyłem ofiarę.
Jestem Początkiem i jestem Mocą. Praojcem. Kosmosem. Brama jest wielka, ale poruszam ją oddechem woli. Lekkim pocałunkiem ustami wyobraźni.
Czy noc budzi Siłę? Czy Ducha rozpętują tylko pradawne zaklęcia? Czy Droga jest tylko jedna?
Odpowiedź to moje imię. Imię zapisane we wszystkich księgach i zapachach każdego z kwiatów. Wydobyte z wnętrza kobiety. Wilgotne i gorące.
Moje imię - Człowiek! Klękajcie bałwany, idole, prorocy! Klękajcie bogowie!
Wyciągniętą ręką zrywam owoce poznania. Gorzkie. Ostre. Słodkie. Delicje mar nocnych.
Ukrzyżowałem różę. Brama jest wielka. Droga jest jedna. Klękajcie bogowie!
Jam Człowiek !
W wyciągniętej, słabej dłoni trzymam dla was dar. Trzymam burze, błyskawice, deszcz i słońce. Nieprzekupny i wieczny, znów będę panował. Panowałem zawsze.
Jestem Człowiekiem. Jestem. Tak brzmi moje imię. Owoc przeklęty i berło, i grzech, i tron.
Klękajcie !
...
I upadają królestwa, i płaczą bezsilne żywioły. Matki połykają dzieci, bo po mnie nie ma już nic.
Żebracy wyciągają martwe ręce. Kobiety otwarte, gorące czekają.
Wchodzę w żebraków. Daję jałmużnę rozżarzonym łonom. Ustanawiam nowe prawo. Prawo-Ja.
Brama jest wielka. Tylko ja ją pchnę. Klękajcie więc bogowie, klękajcie zwierzęta!!!
I klękaj ty, fałszerzu historii świata! Twoja kolej! W zamian umyję ci stopy. I przekłuję sobie bok, i spłynę tylko purpurą, tylko krwią. W zamian odpuszczę ci grzechy. W zamian cierniem przyozdobię swe czoło. W zamian umrę po trzykroć.
Klękaj kłamco ! Jam Człowiek !
Jam Wszystko !
...i zamknął nieśmiertelne dusze w kruchych,
chromych skorupach
połamał nasze karki, powyrywał nam zęby
chciał z nas - aniołów - uczynić swoje sługi
i to był policzek, którego giganci nie mogą znieść
jesteśmy rebeliantami
indywidualnościami
tymi, których nie lęka
naplucie w twarz tyranowi
Kurwa tak! To oznacza wojnę!
te góry to ciała moich braci
ten ocean to krew mej pramatki Ziemi
oto co stworzył uzurpator - ślepy i szalony
teraz kuję swój miecz
by jak najprędzej stawić mu czoła
i jego legionom robaków
teraz kuję swój miecz
ta bitwa będzie trwać wieki
dokąd nie spadnie z tronu
teraz kuję swój miecz
śniąc o najsłodszym ze smrodów
smrodzie boskiego zewłoku
Siedem setek
siedemdziesiąt i siedem kurew
wydało nas na to
królestwo ślepoty
Kolana przyrosły nam do ziemi
deszcz obmywał ramiona
piliśmy własną krew
jedliśmy robaki i błoto
wykrzywieni, upośledzeni, nieludzcy jesteśmy
dzieci nigdy-życia
z zatrutego nasienia bogów-impotentów
legion aniołów o psich pyskach
teraz budzę Wewnętrzną Moc
zakorzenioną w mej Boskiej Woli
teraz już widzę drogę do tronu
pociągam za sznurki
me królestwo jest bez kresu
ślepi bezgłowi bogowie chowają się tchórzliwie
ślepi bezbronni bogowie chowają się tchórzliwie
ślepi bezduszni bogowie chowają się tchórzliwie
Przebudzenie rozpoczęło się
teraz tonę
w Świetle
Skąd przychodzą te wizje?
Nagi, kreślę szyfry gdzieś na piasku
litery i znaki dotąd mi nie znane...
To znowu ja, teraz rzeźbię w bryłach lodu
który topnieje pod mym ciepłym pocałunkiem
jestem bezpłodnym twórcą zimnych martwych kształtów
Wasz świat stoi w płomieniach którymi lśnią moje oczy
w gorącej krwi niemowląt obmywam teraz swój miecz
teraz zabijam wszystko co kiedykolwiek kochaliście
Gdy budzę się - świat eksploduje
poślubiony Światłu
kopuluję ze słońcem
oto me ciało zamienia się w gwiazdę
oto gwiazda staje się mą duszą
oto ma dusza połyka świat
oto świat mego wnętrza staje się Bogiem
Jestem Szkieletem Wszechświata.
Jestem Ojcem Wszystkiego.
Jestem Mocą.
Światłem.
opuszczony
osamotniony
gdzie jest ta ziemia obiecana?
gdzie eden o którym od was słyszałem?
gdzie emocje które kiedyś drgały w sercu?
gdzie wasze ciepłe pomocne dłonie?
tak, teraz rozumiem
wszyscy jesteście martwi
umarliście dla mnie
opuszczony przez przyjaciół których nigdy nie miałem
- oto cena jaką płacimy za bycie sobą
samotność i smutek za pójście własną drogą
oto moje ogrody najsłodszego bólu
.........
teraz połykam gorzkie łzy
zabijam ból który zatruł mi serce
teraz odlewam się na wasze groby
tańczę samotnie
mój nienawistny taniec zwycięstwa
silniejszym niż kiedykolwiek
na zawsze sam
nieśmiertelny