The birth of the race / Blessed be the rain / Chalice of the lunar blood / Nocturnal dithyramb / Ecstasy and terror / Upwards to conquer heaven
Lux Occulta to jedna z nielicznych kapel, którym w ostatnim czasie
udało się dołączyć do ścisłej czołówki polskiej sceny black\death
metalowej. Jest to na pewno powód do dumy, ale też rodzaj odpowiedzialności nie
pozwalającej na nagranie czegoś przeciętnego. 1-go listopada ubiegłego roku miała
miejsce premiera Dionysos drugiego pełno wymiarowego albumu Lux Occulta, który
powinien udowodnić, iż udany debiut nie był tylko dziełem przypadku lub
jednorazowego przebłysku talenty sześciu ludzi. Czy udowodnił?
Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę jest dość intrygujący tytuł.
Może nie jest to sfera decydująca bezpośrednio o wartości całego
materiału, ale warto podkreślić, iż sam pomysł wplecienia mitycznych opowieści o
Dionizosie i parafrazowanie ich na gruncie takiego, a nie innego przekazu
muzycznego uważam za ciekawy. Kolejne teksty i pomysły mogą okazać się
interesujące i przy odrobinie chęci można w nich odkryć sporo zaskakujących
elementów. Już choćby sam tytuł jednego z utworów Nocturnal dithyramb. Według
greckiej tradycji literackiej dytyramb to pieśń sławiąca Dionizosa śpiewana
przez chór w przebraniu kozłów... Widoczne podteksty i jakie pole do popisu
dla wyobraźni !
A muzyka? Cały materiał trwa ponad 45 minut, ale w tym
czasie słyszymy tylko sześć kompozycji. Nie trudno się więc domyślić, iż każda z
nich jest wewnętrznie podzielona tak, aby nie zanudzać powtarzaniem tych
samych pomysłów i odpowiednio budować nastrój. Dlatego słychać, że muzycy
Lux Occulta starają się o zmiany tempa, serwują fragmenty bliskie
ekstremum i takie, od których zionie nostalgią, wokalista nie tylko wrzeszczy,
ale zdarzają mu się także podniosłe deklamacje, a na dodatek w sesji
gościnnie wzięły udział dwie wokalistki. Wspomniałem już o Nocturnal
dithyramb w tym utworze nawet pojawia się flet. Jak wiadomo, styl Lux Occulta w
bardzo dużym stopniu określają instrumenty klawiszowe. Niejaki U.Reck radzi
sobie z nimi coraz lepiej (do tego stopnia, że już nawet inne kapele korzystają
z jego możliwości) i na pewno nie można powiedzieć, że pełni rolę drugoplanową.
Czy w takim razie Dionysos to album, któremu nic nie można zarzucić?
Nie specjalnie mogę się przekonać do momentów, w których w warstwie wokalnej
dominuje jednostajny wrzask Jaro.Slava. Przy dość bogatych i zróżnicowanych
aranżacjach jego głos wypada jakoś tak... monotonnie i płasko. Ale być
może tylko czepiam się szczegółów... Nie jestem również przekonany czy
praca w Selani Studio przyniosła rzeczywiście najlepszy z możliwych efektów.
Moim zdaniem brzmienie nie jest tak czytelne i szerokie jak wymagałoby
tego bogactwo samej muzyki.
Tak czy inaczej, Dionysos to materiał udany. W mojej opinii
potwierdził klasę Lux Occulta, ale nie sprawił, iż teraz oceniam ten zespół dużo
wyżej niż po wydaniu poprzedniego krążka. Jednym słowem poziom utrzymany.