Miło jest obserwować rozwój polskiej sceny, świadomość, że wciąż jest kreatywna pozwala mi wierzyć, że sukces Vader nie jest pierwszym i ostatnim. Grupy takie jak Sirrah, Christ Agony czy Neolithic również tego dowodzą... czy będzie można to samo powiedzieć niebawem o Lux Occulta? Mam nadzieję że tak, muzyka tego młodziutkiego zespołu aspiruje do miana oryginalnej. Choć w tej chwili nie odważyłbym się jej tak nazwać, a raczej wytknąłbym jej niedociągnięcia, jestem przekonany, że przy okazji następnych dokonań zespołu weryfikacja poniższej krytyki będzie nieunikniona... przed wami Jaro(.Slav. ty głąbie przyp. BTD) , wokalista grupy.

Jesteście stosunkowo młodym zespołem, niecałe dwa lata działalności, za to dorobek całkiem pokaźny wystartowaliście kasetą demo The Forgotten Arts wydaną przez Pagan Records. Odniosła ona nadspodziewany sukces?

Nadspodziewany? To znaczy, że ty się do nie spodziewałeś , czy że my się go nie spodziewaliśmy? Według mnie The Forgotten Arts jest wciąż pozycją niedocenioną na naszej scenie, być może dlatego, że do wielu ludzi materiał ten jeszcze nie dotarł, nie wiem...Uważam jednak, że jest to demo, które znacząco się wybija z zalewu wydawnictw mu podobnych, naznaczonych jednak piętnem miernoty i braku oryginalności. The Forgotten Arts rozbija pewne kanony i wiem, że nadejdzie dzień, w którym zostanie docenione... oczywiście w pewnych kręgach już  się to stało... Czy możemy uznać to za sukces? Być może, ale jest to na pewno sukces zasłużony...

Sukcesem jest również przedłużenie kontraktu z Pagan na dwie płyty tu już wkracza profesjonalizm, profesjonalne więc powinny być warunki realizacji i promocji zespołu, jak to wygląda na najświeższym przykładzie, czyli debiutanckim albumie Forever Alone, Immortal?

Bardzo dobrze ująłeś różnicę między demo a albumem. Forever Alone, Immortal to dojrzały produkt profesjonalnego zespołu, który powstał przy współpracy innych profesjonalistów... to jest gościnnie udzielających się muzyków, ludzi odpowiedzialnych za nagranie i mastering materiału, za jego oprawę graficzną. Wreszcie znamiona profesjonalizmu posiada kampania promocyjno reklamowa, pierwsza chyba na taką skalę w historii Pagan Records. Myślę, że to wszystko składa się na fakt, iż Forever Alone, Immortal to pięść w twarz wszystkich nieudaczników, którzy myślą, że w tym kraju nie można skomponować, nagrać i wydać bardzo dobrej płyty...

Muzyka na Forever Alone... jest przygnębiająca, posiada jednak w sobie coś co przykuwa uwagę słuchacza... chciałem jednak o czymś zgoła innym, postawiliście na rozbudowane partie klawiszy, które budują atmosferę na płycie, możemy więc chyba mówić o dominacji tego instrumentu, a co za tym idzie waszych inspiracjach i jednocześnie aspiracjach w stosunku do muzyki symfonicznej?

Tak, myślę że trafnie to ująłeś. Dążymy do maksymalnej symfonizacji naszej muzyki, gdyż bardzo imponuje nam polifoniczność, wielogłosowość muzyki klasycznej, ta wewnętrzna siatka pozornie przeciwstawnych dźwięków, które w rezultacie spajają się harmonijną całość. Dlatego też uważam, że muzyce Lux Occulta bliżej np. do oper Wagnera czy kompozycji Bacha, niż do twórczości The Beatels czy Nirvany. Oczywiście wszystkie te symfoniczne elementy dotąd jedynie znaleźć miejsce, dopóki możemy je wpleść w metalowe struktury utworów. Mimo wszystkich, nierzadko odważnych poszukiwań Lux Occulta jest i zawsze będzie grupą metalową !!!

Bez dwóch zdań wasza muzyka jest świeża i na szansę zrobić zamieszanie na scenie, jest jednak pewien szkopuł pozostając przy użyciu klawiszy tracicie nieco na owej świeżości, gdyż instrument ten brzmi cokolwiek syntetycznie, czy nie warto zainteresować się rozbudowaniem partii symfonicznych o inne instrumenty?

Ha, ha... z chęcią zagramy z całą orkiestrą symfoniczną, tylko kto za to zapłaci? Ośmielam się twierdzić, że gdybyśmy mieli budżet porównywalny z tym jaki dostał ostatnio Therion, nasza płyta rozwaliłaby Theli... A tymczasem nas nawet nie stać na naprawde dobry syntezator! Nawet najbardziej lotne, artystyczne wizje rozbijają się w konfrontacji z ponurą ścianą naszej kapitalistycznej rzeczywistości... he, he, he...

Jak oceniasz polską scenę i jej kondycję jest chyba wreszcie zdrowa konkurencja, dużo ciekawej prasy, kilka wytwórni, mnóstwo zespołów twoi faworyci?

Jestem przekonany, że polska scena jest w tej chwili jedną z najpotężniejszych na świecie... i już wkrótce cały świat się o tym przekona! Polska inwazja stanie się faktem!!! Na krajowym podwórku wygląda to niestety niezbyt ciekawie, jest konkurencja, to fakt... ale czy zdrowa? Sam chyba wiesz jak z tym bywa. Mimo tego chciałbym jeszcze raz podkreślić, że nasza scena w porównaniu z innymi przedstawia się dość imponująco... nie wymienię jednak żadnych nazw, bo jeszcze o kimś zapomnę... i o jednego wroga więcej... he, he, he...

Zajmujesz się również wydawaniem zinea i z tego co wiem nowy numer jest już w przygotowaniu kilka słów o nim.

Właśnie ukazał się debiutancki numer magazynu Diabolic Undertaker, powstałego w wyniku fuzji mojego Diabolic Noise z Undertaker Magazine prowadzonym przez kolegów. Muszę przyznać nieskromnie, że zarówno pod względem merytorycznym jak i edytorskim magazyn ten bije na głowę większość pism ukazujących się w tym kraju. Mystic Art. może jednak nie obawiać się konkurencji... he, he, he, staramy się raczej koncentrować na głębszych pokładach polskiego i światowego undergroundu Behemoth, Retalliation, Helheim... etc. Do tego garść artykułów poza muzycznych, multum recenzji, sylwetki wytwórni fonograficznych itd. ... tylko frajer nie będzie chciał mieć tego zina... Ach, nie muszę chyba dodawać, że jest profesjonalnie wydany?!!

Jak postrzegasz olbrzymi rozwój Black Metalu jaki dokonał się na przestrzeni ostatnich kilku lat w waszej biografii czytam, że BM jest skostniały, czy takie jest twoje zdanie?

Black Metal od 1992 roku był z pewnością najprężniej rozwijającym się odłamem ciężkiego grania. Tu dokonała się prawdziwa rewolucja, ze zdobyczy której wszyscy (nie tylko wykonawcy BM) dziś choć trochę korzystamy... Lata 1995/96 wskazują jednak na słabą kondycję gatunku jako takiego. Owszem, powstają płyty wielkie, genialne nawet, zawsze jednak, choć tkwią korzeniami w rzeczonym nurcie, daleko poza niego wychodzą. Przykłady? Ot, choćby Cradle Of Filth, Arcturus czy Moonspell. Myślę, że nazywanie ich płyt Black Metalowymi to nadużycie... choć bezwzględnie temu gatunkowi zawdzięczają one najwięcej. A klasyczny Black Metal? Myślę, że to wąż zjadający własny ogon... ja przynajmniej mam dość mniej lub bardziej udanych kopii Dark Throne, Samaela czy Varathron, zalewających undergound.

Swą muzykę określacie mianem Occult Metal, przypuszczam więc, że temat okultyzmu nie jest ci obcy, czy odgrywa on istotną role w twoim życiu, czy jest to tylko image określający wizerunek zespołu?

Okultyzm to pewien specyficzny sposób postrzegania świata, jako zbioru znaków, pod którymi kryją się pewne, niedostępne zwykłym śmiertelnikom, lub przez nich niezauważane, treści (occultus = ukryty). I to jest fakt, że ja właśnie tak otaczający mnie świat widzę, jako księgę, w której zapisano za pomocą dziwnych znaków wiele interesujących prawd. Tradycja okultystyczna, gnostyczna, wiele prądów filozoficznych i religijnych, wreszcie literatura wszystko to pcha mnie na drogę poszukiwania Piękna i Prawdy... Okultyzm jest częścią mego życia, nie żadnym image!!! Jak widzisz na zdjęciu nie wymachuję żadnymi magicznymi przedmiotami, nie udaje wampira czy umarlaka... jestem tym kim jestem, image jest mi niepotrzebny. Nie muszę straszyć ludzi swoim wyglądem, nie muszę na każdym kroku udowadniać jak bardzo jestem prawdziwy ja wiem o sobie wszystko, co powinienem o sobie wiedzieć, a opinia innych ludzi kompletnie mnie nie interesuje.