Krzysztof Zanussi
na spotkaniu
z tallinska Polonia
Od 15 - 19 pazdziernika odbywal
sie w Estonii I Miedzynarodowy
Tallinski Festiwal Filmowy, zainicjowany przez estonskiego rezysera Hannesa Lintrop?a.
Na przewodniczacego jury festiwalu zaproszony zostal wybitny polski rezyser Krzysztof Zanussi.

Dzieki staraniom pracowników polskiej Ambasady w Tallinnie Krzysztof Zanussi zgodzil sie wziac udzial w spotkaniu z miejscowa Polonia, które mialo miejsce 18 pazdziernika w tzw. "kawiarni przy kosciele".

Zanussi powiedzial, ze na spotkanie z nami zgodzil sie bardzo chetnie, a nawet, jak sie z lekka skrucha przyznal, dopuscil sie dla nas festiwalowego "faux pas", a mianowicie opuscil sale kinowa podczas prezentacji jednego z filmów, aby tylko zdazyc na spotkanie z nami.
Krzysztof Zanussi jest bez watpienia wielkim erudyta, ale posluguje sie on swa erudycja nie dla okazania sluchaczowi wlasnej wyzszosci, lecz po to, aby sie nia podzielic, przelac na sluchacza swe bogate doswiadczenia i przezycia, stworzyc wspólna plaszczyzne obcowania. Bez wzgledu na to, kim by sluchacz nie byl, Zanussi traktuje go z respektem i potrafi okazac mu szacunek.

Na naszym spotkaniu wspólna plaszczyzna obcowania okazalo sie na wstepie 20-lecie pontyfikatu Papieza. Rezyser nakreslil przed sluchaczami osobiste relacje, jakie go z wielkim naszym rodakiem lacza, impresje z wizyt, które odbyl w Watykanie.
Nawiazujac do pierwszego swego filmu o Papiezu, "Z dalekiego kraju", Zanussi skoncentrowal sie na zapromowaniu swego nowego filmu, który powstal na podstawie napisanej przez Karola Wojtyle przed 50 laty sztuki teatralnej o bracie Albercie pt. "Brat naszego Boga". Film powstal w koprodukcji amerykansko-wloskiej, w wersji angielskiej, z udzialem artystów wloskich, polskich i niemieckich. Jego premiera miala miejsce w czerwcu ubieglego roku w teatrze Slowackiego w Krakowie. Film ten zaprezentowany byl równiez w Tallinnie, niestety tylko na jednym seansie, a z powodu niedostatecznej informacji niewielu sposród nas zdolalo go obejrzec.

We wtorek 20 pazdziernika mial sie odbyc w Warszawie koordynowany przez Zanussiego koncert muzyczno-poetycko-filmowy z okazji jubileuszu pontyfikatu i wielki rezyser zwierzyl sie nam, ze ma treme z tego powodu, bowiem, jak sie wyrazil: "Bardzo by nie chcial, aby ta uroczystosc, w której uczestniczyc bedzie wiele wybitnych osobistosci, wypadla tak, jak swego czasu akademie pierwszomajowe".

Zanussi opowiadal tez barwnie o swych pobytach i podrózach zagranicznych oraz o zwiazanych z nimi zabawnych wydarzeniach. Mówil takze o swym domu pod Warszawa i odwiedzajacych go tam gosciach, szczególnie tych nikomu nieznanych, czesto ludzi ze Wschodu. Jak sam podkresla, ludzie mu w zyciu czesto pomagali, wtedy gdy nie byl jeszcze slawny, wiec obecnie czuje sie on zobowiazany pomagac innym.

Niezwykle szeroki jest zakres obowiazków i funkcji, jakie ma do spelnienia Zanussi w kraju i za granica. Jest nie tylko rezyserem, ale i producentem, zajmuje sie agencjami i inwestycjami, publicystyka, praca w teatrze i na wyzszych uczelniach, jest nawet wspólzalozycielem i wspólwlascicielem prywatnej szkoly, która wybudowal wraz z przyjaciólmi od podstaw, a której glówna dewiza jest wychowywanie dzieci w poczuciu osobistej odpowiedzialnosci, samodzielnosci i obowiazku. Poza tym Zanussi dziala w radzie programowej telewizji, prezesuje europejskiej organizacji audiowizualnej itp.

Festiwalowemu jury w Tallinnie przewodniczyl on, jak to kiedys mawiano "w czynie spolecznym", czyli wlasnym sumptem, aby zachecic i wesprzec mloda kinematografie estonska. "Obecne czasy sa wspaniale, równiez dla mojego pokolenia" - unosil sie Zanussi. - "Pora umierac, aby sie narodzic na nowo."

W tym emocjonalnym wystapieniu nie zabraklo takze rozwazan na temat imperializmu w Rosji, doktoracie h.c. w Moskwie, przyjazni z Tarkowskim w Paryzu, swym w szóstym pokoleniu pochodzeniu wloskim i czlonkostwie w Komisji Watykanskiej w zwiazku ze zblizajacymi sie obchodami 2000-lecia. Pomyslec moznaby, ze jak na póltoragodzinne spotkanie, to az zadosc. Ale to jeszcze nie bylo wszystko, bo na wety zostal najsmaczniejszy kasek - pytania sluchaczy. Nasza gazeta starala sie ograniczyc do pytan na temat samego festiwalu, jego organizacji, perspektyw, kinematografii estonskiej w ogóle oraz zaprezentowanego na festiwalu, najnowszego estonskiego filmu "Georgica". Krzysztof Zanussi stwierdzil, iz kinematografia estonska nie jest mu calkiem obca, tak jak on sam nie jest obcy kinematografii estonskiej - rezyser mial okazje zapoznac sie z nia przed dziesieciu laty w Tallinnie. Inicjatywa festiwalu filmowego w Tallinnie jest jego zdaniem rzecza godna pochwaly i promocji, poniewaz stosunkowo mlode, estonskie kino musi poszukiwac nowych dróg rozwoju i przebicia sie, i w tym nalezy mu pomóc. Tallinski festiwal ma szanse stac sie impreza o znaczeniu regionalnym. Jednak atmosfera festiwalu byla, jak zauwazyl polski rezyser, "typowo skandynawska", to znaczy - zbyt chlodna. "Georgike" Zanussi okreslil jako film godny uwagi, szczególnie ze wzgledu na tematyke i walory wizualne, natomiast zarzucil on rezyserowi filmu (P.Keedus) brak przemyslen w koncepcji oraz nierównosci techniczne.

Pytalismy jeszcze pana Krzysztofa o nowe pokolenie polskich rezyserów, jego ulubionych aktorów (a szczególnie aktorki), kompozytorów filmowych, szczerosc autorskich wypowiedzi i interpretacji w jego filmach, ulubiona kuchnie (okazuje sie, ze francuska, a nie wloska!), o znane mu Polonie w innych krajach, o jego stereotyp Polonusa, a poza tym opowiadalismy tez troche o sobie, i bedac u takiego zródla informacji, zwyczajnie sobie plotkowalismy o slawach polskiego kina. Odnieslismy przy tym wrazenie, ze sie sobie nawzajem z Zanussim spodobalismy. Mamy nadzieje, ze swiadczy o tym niniejsza dedykacja:




archiwum