Numer 19 (416)

Co to jest konstytucja?

KIEDY konserwatysta otwarcie i publicznie mówi, ze chce, na drodze silowej, obalic rzadzacy demoliberalny rezim, to czesto spotyka sie z zarzutem, ze tego czynic mu nie wypada. Kto jak kto, ale konserwatysta powinien przestrzegac praw i zasad zawartych w konstytucji. Czy zamach stanu istotnie bylby zlamaniem konstytucji? Na pierwszy rzut oka z pewnoscia tak. Wynika to jednakze z obiegowego rozumienia tego slowa, a nie jego rzeczywistej tresci. Pierwsze pokolenie konserwatystów, wymienmy tu Burke'a, de Maistre'a czy Mullera, gwaltownie protestowalo przeciwko istnieniu konstytucji pisanych, argumentujac, ze calosc fundamentalnych dla danego narodu praw, ma charakter duchowy i zywy, a wiec w zadnej mierze nie moga one zostac ujete na papierze, zamkniete w bezdusznych linijkach liter. Idea ta, ze wszech miar sluszna, zostala jednakze zakrzyczana przez rewolucjonistów gloszacych zasade, ze poprzez prawa pisane lud musi zabezpieczyc sie przed tyranskimi rzadami suwerenów. W efekcie, cala Europa uzyskala tzw. konstytucje pisane. Konstytucje owe bronily praw, jakie rzekomo z natury posiada czlowiek, a wiec byly spisem zasad o charakterze duchowym. Niestety, wraz z pozytywizmem prawniczym zagubiono pierwotne znaczenie slowa konstytucja. Od tego czasu pod pojeciem tym rozumiemy spisane i uchwalone prawa zasadnicze, obowiazujace w danym panstwie. W ten sposób pomieszano ze soba dwa zupelnie odrebne pojecia, a mianowicie konstytucje i prawo konstytucyjne. Konstytucja jest to zbiór podstawowych dla danego narodu zasad, praw i tradycji prawnych, ustrojowych i mentalnych. To jego struktura spoleczna, hierarchia, a takze podania i religia. Prawo konstytucyjne, to wlasnie tych kilkadziesiat lub sto kilkadziesiat paragrafów, w jakich ujete sa te zasady konstytucji. Bledne utozsamianie tych dwóch pojec oznacza, ze forma zapisu zaczyna odgrywac wazniejsza role niz sama tresc. Jest to zreszta typowe dla wszelkich nauk pozytywistycznych, szczególnie humanistycznych, gdzie metodologia badan jest uznawana za wazniejsza od wyniku. Blad metodologiczny pociagnal za soba nastepne. Jest nim na przyklad istnienie we wszystkich krajach holdujacych pozytywizmowi prawniczemu trybunalów konstytucyjnych, których zadaniem jest roztrzasanie sporów pomiedzy poszczególnymi wladzami. Sens konstytucji sprowadza sie wiec do dyskusji, czy w artykule 187 podpunkt 8 jest stwierdzone, ze prezydent ma prawo do czegos lub nie. W rzeczywistosci suwerenem jest glowa panstwa i zadnych trybunalów nie powinno interesowac, czy prezydent ma prawo cos uczynic, czy tez nie. Istnienie trybunalów konstytucyjnych i podporzadkowanie konstytucji prawu konstytucyjnemu prowadzi do suwerennosci prawa stanowionego ponad konstytucja narodu. Prawo, które konstytucji mialo bronic, wyemancypowalo sie z hierarchii i stalo sie suwerenem. Proces ten dokonal sie tak niepostrzezenie, ze nikt tego nie zauwazyl. Zwrócil na to uwage dopiero w latach dwudziestych Carl Schmitt i podjal na ten temat polemike z Hansem Kelsenem - czolowym przedstawicielem pozytywizmu prawniczego. Przy takim rozumieniu pojecia konstytucji, które jest pierwotne i sluszne, a przeinaczone przez szkole pozytywistyczna, pytanie o prawowitosc obalenia rezimu i zlamanie istniejacego porzadku konstytucyjnego nabiera innego sensu. Teraz jest to kwestia, czy wolno naruszyc normy prawa konstytucyjnego po to, aby obronic sama konstytucje? Pytanie to mozna takze postawic inaczej. Co jest wazniejsze: porzadek czy prawa, które tego porzadku bronia? W naszym przekonaniu odpowiedz jest oczywista i wynika z samej natury hierarchii wartosci. Najpierw jest lad, a dopiero potem sa srodki jego obrony. Jezeli te ostatnie nie wystarczaja, lub - co dzieje sie w przypadku demoliberalnych rezimów - sluza do niszczenia tego ladu, to nie nalezy sie wahac. Prawo jest tylko sluzebne wobec porzadku i konstytucji narodu.

ADAM WIELOMSKI