Numer 21 (418)

Decentralizacja

ADAM WIELOMSKI

ISTOTA panujacego od dziewieciu lat w Polsce rezimu jest takie zmienianie (reformowanie) panstwa, aby jak najmniej zmienic. Dobrym przykladem jest tutaj reforma administracji, której celem jest decentralizacja i odbiurokratyzowanie panstwa poprzez stworzenie tysiecy nowych etatów w urzedach powiatowych. My, konserwatysci popieramy rzecz jasna sama idee decentralizacji, pomimo ze nasi przeciwnicy zarzucaja nam "faszyzm", a wiec sklonnosci totalitarne. Konserwatywna wizja ladu jest bowiem zarazem oparta na autorytecie, jak i na wolnosciach. Ponad panstwem, grupami spolecznymi, partiami, regionami geograficznymi i wszystkimi interesami poszczególnymi, powinien stac suweren. Suweren, stojac ponad, bedac niezaleznym od wyborców - bowiem niewybieralny - moze kierowac sie tylko i wylacznie dobrem publicznym i interesem panstwa. Totalizujacy cala sfere publiczna suweren, majacy monopol na dzialania o charakterze politycznym nie powinien jednakze byc omnipotentnym i wszechogarniajacym. Wprost przeciwnie, bardzo dobrze wiadomo, gdzie sa granice, których przekraczac nie nalezy, bowiem nadmierna centralizacja panstwa prowadzi do jego slabosci i niewydolnosci. Suweren stoi wiec ponad interesami jednostkowymi i grupowymi, ale nie reguluje wszystkich sfer zycia spolecznego. Kiedys okreslano to mianem panstwa korporacyjnego, a w Anglii, spoleczenstwa pluralistycznego. W rzadowym projekcie reformy odnajdujemy idee godne pochwaly. Z pewnoscia jest taka idea zmniejszenia liczby województw, chociaz trudno zrozumiec, dlaczego liczba dwanascie podniesiona zostala do znaczenia sakralnego. Zaniepokojenie budza jednak pomysly ograniczenia samorzadu wojewódzkiego, promowane przez ZChN. Rzeczpospolita samorzadna bez samorzadu? Mozna domniemywac, ze bierze sie to z obawy przed tzw. euroregionami. Biorac jednak pod uwage, ze elity sa bardziej proeuropejskie niz wyborcy, obawialbym sie jednak bardziej centrali nizli "terenu" w tym wzgledzie. Zaniepokojenie budzi jednakze sam proces wytyczania granic województw. Mam bardzo zle skojarzenie z rewolucja francuska - wtedy takze granice departamentów wytyczano linijka na mapie. Niestety, mam wrazenie, ze teraz mamy do czynienia z podobna sytuacja. Przy wytyczaniu granic nalezy brac pod uwage czynniki historyczne, kulturowe, gospodarcze, wreszcie swiadomosc lokalna. Niestety, rzad nie waha sie apodyktycznie niszczyc istniejaca tkanke spoleczna. Nie trudno zrozumiec jedynie powody wprowadzania powiatów. Tadeusz Mazowiecki powiedzial kiedys szczerze, ze liczy na to, ze reforma powiatowa pokaznie wzmocni pozycje UW w terenie. W to akurat wierze. Przygotowany przez rezim projekt decentralizacji panstwa jest wiec zawoalowana próba zwiekszenia liczby urzedniczych etatów. Szeroko reklamowana decentralizacja w rzeczywistosci ograniczy sie do przesuniecia kompetencji z Warszawy do wojewodów. Mechanizm podejmowania decyzji pozostaje jednakze ten sam: to urzednik, a nie zaden samorzad bedzie decydowal co jest dla nas najlepsze. Rzeczywista decentralizacja polegac powinna na ograniczeniu roli panstwa do polityki zagranicznej, obrony, policji kryminalnej i kilku innych spraw. O wszystkich sprawach spolecznych powinny decydowac województwa. Aby byla to decentralizacja rzeczywista, powinna ona zakladac powolanie lokalnych parlamentów, a wiec przeksztalcenie panstwa w federacje malych republik pod egida suwerena. Powolujac te lokalne parlamenty, nalezy zniesc Sejm i wprowadzic na jego miejsce rzad autorytarny, który zmonopolizuje sfere polityczna, polityke zagraniczna itp. Wizja panstwa przedstawiona przez rzadzace elity, zmierza w przeciwnym kierunku. Chodzi tutaj o dalsze zbiurokratyzowanie panstwa, a zarazem nie zmierza ona do odbudowania pojecia suwerena, który zaginal, przygnieciony stosem papieru, na którym zapisano kolejne projekty ustaw.