|
Numer 45 (442)
Socjalista dał słowo
ADAM WIELOMSKI
W DNIU 11 listopada 1918 roku Rada Regencyjna przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu, który
właśnie wrócił z Magdeburga. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak się stało. Dlaczego abp Aleksander
Kakowski, hrabia Józef Ostrowski i książę Zdzisław Lubomirski oddali władzę komuś takiemu? Dlaczego
trzech bardzo konserwatywnie myślących i czujących panów, związanych z konserwatystami, z których
jeden - Ostrowski, był nawet przewodniczącym Stronnictwa Polityki Realnej, oddało władzę Piłsudskiemu?
Dlaczego trzej reakcjoniści przekazali władzę czołowemu działaczowi Polskiej Partii Socjalistycznej?
Przecież z ich perspektywy Piłsudski musiał być niczym innym jak lewackim terrorystą napadającym na
pociągi i strzelającym się z policjantami na placu Grzybowskim. Dlaczego stateczni konserwatyści oddali
państwo na łup socjalistycznej bandzie z Moraczewskim na czele?
Kiedyś myślałem, przyjmując tu interpretację historyków i polityków endecji, że było to skutkiem tego,
że Rada Regencyjna była mianowana przez Niemców i Austriaków, a więc była im posłuszna i oddała
władzę PPS, która opowiedziała się w czasie wojny po stronie państw centralnych, a sam Piłsudski był
nawet współpracownikiem wywiadu Austro-Węgier. Taka interpretacja jest jednak fałszywa, ponieważ w
dniu 7 października 1918 roku, Rada, wydając manifest zawiadamiający o powstaniu niepodległego
państwa polskiego, zerwała z lojalnością wobec Niemców nie musiała więc przekazywać, władzy ich
domniemanej agenturze, czyli Piłsudskiemu.
Sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Czytając odezwy Rady Regencyjnej, widać wyraźnie, że jej ideą było
powołanie po wojnie rządu ponadpartyjnego. Konserwatysta nie lubi partyjniactwa, więc chce rządu
jednoczącego cały naród. Tak też myśleli członkowie Rady. W dniu 11 listopada mieli oni rozmowę z
Józefem Piłsudskim, w wyniku której w "Dzienniku Praw Państwa Polskiego" ukazało się rozporządzenie
Rady, w którym czytamy. "Po utworzeniu Rządu Narodowego, w którego ręce Rada Regencyjna, zgodnie
ze swymi poprzednimi oświadczeniami, zwierzchnią władzę złoży, Brygadjer Józef Piłsudski władzę
wojskową, będącą częścią zwierzchniej władzy państwowej, temuż Rządowi Narodowemu zobowiązuje się
złożyć, co stwierdza podpisaniem tej odezwy." Pod tekstem są podpisy Ostrowskiego, Kakowskiego,
Lubomirskiego i właśnie Piłsudskiego. W napisanej dziewiętnaście lat później relacji z tych wydarzeń
Ostrowski i Kakowski stwierdzają, że Piłsudski dał im słowo, że stworzy rząd złożony ze wszystkich
liczących się sił politycznych Królestwa. Piłsudski dał słowo, wziął władzę, po czym premierem ustanowił
Jędrzeja Moraczewskiego, który rozpoczął w nowo powstającym państwie budować socjalizm. Piłsudski
mianował Moraczewskiego premierem, ten zaś wydał dekret, w którym mianował swego pryncypała
Naczelnikiem Państwa - socjaliści byli zainstalowani przy władzy. Lubomirski poszedł do Piłsudskiego i
powiedział mu wprost, że złamał słowo. Ten zaś odrzekł szczerze i otwarcie: tak, dałem słowo, lecz "nie
umiałem odmówić kolegom". Po latach Lubomirski pisał: "Piłsudski wbrew oświadczeniu i podpisowi
utworzył rząd socjalistyczny, walki klasowej, a nie rząd narodowy , do czego był zobowiązany".
Rada Regencyjna oddała Piłsudskiemu władzę, bowiem jej członkowie myśleli, że mają do czynienia z
dżentelmenem. Przypomina to sytuację, gdy w 1938 roku brytyjski premier Chamberlain wrócił z
Monachium i obwieścił, że przywozi pokój. Gdy w marcu następnego roku Hitler zajął resztę Czech,
zarzucono brytyjskiemu politykowi, że nie przewidział tego. Ten zaś odparł, że myślał, iż kanclerz Niemiec
musi być dżentelmenem... Socjaliści wszystkich rodzajów w jednym są tacy sami: nie dotrzymują danego
słowa; honor to dla nich pojęcie z innej epoki.
|