Numer 50 (398)

Kontrrewolucja nie reakcja cz. II CI SAMI konserwatysci, którzy z pogarda odwracaja sie od slowa "kontrrewolucja", z uwagi na jego -ich zdaniem - "rebeliancki" charakter, nie maja nic przeciwko okreslaniu ich mianem "reakcjonistów", bardziej konserwatywnych od wszystkich innych. Tymczasem, o ile Kontrrewolucja nabiera dzisiaj dla nas znaczenia trwalego oporu przeciwko nieustajacej rewolucji (a kontrrewolucjonizm jest doskonalym dookresleniem postawy konserwatywnej), to Reakcja nie ma z konserwatyzmem tak wiele wspólnego, jak to mogloby sie wydawac. Reakcjonizm rozumiany jest zwykle jako przeciwstawianie sie postepowi, odpowiedz starego, zgnusnialego, statycznego ukladu na akcje "mlodych", rewolucyjnych sil witalnych, opór wobec "nowego", wstecznictwo. Jest naturalne, ze konserwatysta, nie czujac sie dobrze w rzeczywistosci, w której glównym celem jednostek i spoleczenstw wydaje sie byc gwalcenie i plugawienie tego, w co kazdy z nas wierzy i co kocha, z nostalgia oglada sie przez ramie, w przeszlosc. Wzdycha wiec do swiata dni umarlych, które zyja juz tylko w pozostawionych przez siebie w niepisanym testamencie pamiatkach: spizowych pomnikach chwaly Królestwa, wynioslych zwornikach kamiennych sklepien Katedry, szabli sczernialej od krwi po jakiejs wieki temu juz przebrzmialej wojnie i porcelanowych cudach sztuki dawnego rzemiosla. Ten jego nostalgiczny reakcjonizm marzen o zawróceniu "kola czasu" musi miec jednak silne podloze ideowe. Konserwatysta nie teskni za czasem minionym z czystego sentymentu dla jego dawnosci, lecz z powodu zarzucenia przez wspólczesny swiat wzorców, zasad i wartosci bliskich konserwatyscie, a znacznie lepiej objawiajacych sie w dawnym ladzie. Tzw. konserwatyzm sentymentalny, konstruowany jedynie na tesknocie za "lepszymi czasami", nie jest godzien nazwania prawdziwym konserwatyzmem. Bowiem zwykle wyrasta z niego jedynie snobistyczne pozerstwo bedace maska dla liberalno-demokratycznego, czy nawet socjalistycznego oblicza ideowego. Postawe konserwatywna mozemy wspólczesnie uznac za reakcyjna, jednak jedynie w takim sensie, w jakim jest ona zachowawcza. Ten "sytuacyjny reakcjonizm" postuluje bowiem powrót do pewnych wartosci, ich "odkrycie" na nowo, tak, jak sam konserwatyzm nakazuje ich zachowywanie, tam, gdzie jeszcze sa zywe. Konserwatysci sa zdecydowani jak najpelniej zyc i dzialac tu i teraz, nie tylko nie zasklepiac sie w formach przeszlosci, ale i wybiegac mysla w przyszlosc, twardo przy tym stojac na ziemi. Poniewaz jednak, w przeciwienstwie do swych politycznych oponentów, takich jak socjalisci i liberalowie, traktuja spoleczenstwo jako zywy organizm, twór naturalny, wyznajac przy tym zasade ewolucyjnej ciaglosci wszelkich zmian form spoleczno-politycznych, nie grozi im oderwanie sie od rzeczywistosci i tworzenie abstrakcyjnych projektów politycznych. Konserwatysci nie winia swiata za to, ze nastepuje w nim jakis rozwój - ich zadaniem jest oceniac, które zmiany sa regresem, a które prawdziwym postepem. Nawet, jesli dochodza do wniosku, ze szalony postep technologiczny moze miec tragiczne nastepstwa, maja obowiazek wykorzystywania w maksymalny sposób zdobyczy techniki w imie Dobrej Sprawy. Nie moga byc w tej dziedzinie reakcjonistami, dazacymi do powrotu w epoke kamienia lupanego, ale wlasnie kontrrewolucjonistami zbrojnymi w najdoskonalsza elektronike. Tak wlasnie - Kontrrewolucja, nie Reakcja! PIOTR DÖERRE