Pro Fide, Rege et Lege

Adam Wielomski

Zamach na suwerena

Rządzące Zachodem demooligarchiczne elity odetchnęły z ulgą. Niebezpieczny kontestator ich władzy gen. Augusto Pinochet został aresztowany, a jego ekstradycja do Hiszpanii jest wielce prawdopodobna. Tam czeka go zaś pokazowy proces, podczas którego obrońcy praw człowieka skarzą go na długoletnie więzienie. W swoim zapale dla obrony demokracji zwolennicy praw człowieka nie zawahali się nawet sięgnąć do terroryzmu uprawianego przez państwo, które porwało byłego suwerena Chile, postawiło go przed “sądem” i zdecydowało się wydać innemu państwu, mimo iż oskarżony cieszył się immunitetem dyplomatycznym i został zaproszony do Wielkiej Brytanii przez jej rząd. Abstrakcyjne zasady, jakimi są owe “prawa człowieka”, zwyciężyły starodawne zwyczaje i prawa dyplomacji. Immunitet dyplomatyczny można już wrzucić do kosza – nie posiada już żadnej wartości, skoro może go podeptać kilku żądnych krwi i zemsty oszołomów z Amnesty czegoś tam i wtórujących im pismaków.

W cieniu tych wydarzeń pozostał jednak drugi fakt, zupełnie przeoczony przez demoliberalnych komentatorów, ponieważ nie rozumiejąc natury państwa i ładu, nie zwrócili na ten fakt uwagi. Ta druga sprawa przeraża mnie jeszcze bardziej. Oto w Hiszpanii ma nastąpić proces suwerena. Joseph de Maistre napisał kiedyś, że suweren “to ten, który wszystkich sądzi, a zatem żadnemu nie ulega sądowi”. Klasyczna szkoła prawnicza uczy bowiem, że suwerena nie można sądzić, bowiem ten, kto to czyni sam staje się suwerenem, bowiem właśnie ocenia tego, kogo oceniać i karać nie wolno. Sądy w Londynie i w Madrycie osądzają bowiem, czy w Chile łamano prawa człowieka! Ośrodek suwerenności przesuwa się więc z Santiago do Europy, a konkretniej, do zdominowanej przez krwiożerczych fanatyków demokracji sali sądowej. Południowoamerykańskie państwo zostało potraktowane jak kolonia, której wewnętrzne sprawy są osądzane przez europejską metropolię. Kilkaset lat temu Hiszpanie najechali tereny Ameryki, aby szerzyć tam chrześcijaństwo, dziś czynią to w mniej szlachetnej sprawie: zmuszają ludzi do ulegania prymitywnej ideologii plebejskiej demokracji. Sąd Najwyższy w Hiszpanii, od wyroku którego nie będzie odwołania, osądzając Pinocheta, przywłaszczy sobie uprawnienia suwerena.

Hobbes uczy nas słusznie, że suwerena można skrytobójczo zabić, lecz nigdy nie sądzić. Osądzanie byłego władcy jest bowiem czymś więcej niźli osądzaniem osoby. W rzeczywistości jest to także wyrokowanie nad państwem, czyli poddawanie pod osąd ludzkiego rozumu instytucji danej człowiekowi przez Boga. Poza nawoływaniem do anarchii i nieposłuszeństwa wobec władzy jest to, w pewnym sensie, także świętokradztwo.

Porwanie gen. Pinocheta jest bardzo podobne do tego, które przydarzyło się gen. Okulickiemu i innym sądzonym w tzw. procesie szesnastu. Tu także, w imię rozpropagowania totalitarnej ideologii, złamano podstawowe konwencje prawa międzynarodowego i podeptano suwerenność mniejszego państwa. Swoją drogą, ciekawe, dlaczego nikt nie próbuje aresztować innego wojskowego dyktatora: gen. Jaruzelskiego? Amnesty International i komitety helsińskie jakoś dziwnie nabrały wody w usta w tej sprawie. Czyżby lewicowy dyktator był pupilkiem mądrych panów profesorów w okularkach, którzy stale ględzą w telewizji o prawach człowieka? A może lewica jako postępowa, ma prawo łamać owe “prawa” w imię prowadzenia ludzkości do świetlanej przyszłości? Z pewnym zdziwieniem obserwuję liczne podróże Wilusia Clintona po świecie. Czyżby nie bał się, że może zostać aresztowany przez jakiś sąd za masowe mordy i łamanie praw człowieka, których dopuścili się jego żołnierze w czasie “pokojowej” agresji na Somalię kilka lat temu? Beniamin Natanjahu z powodu swej rasistowskiej polityki wobec Palestyńczyków dla swego dobra nie powinien także opuszczać granic Izraela. Czy jednak ktoś słyszał, aby obrońcy praw człowieka śmiali oskarżać premiera Izraela? Ciekawe, dlaczego?

Adam Wielomski